Solidarność Boga

 

(Mk 14, 12-16. 22-26)

Bóg, który jest czystą Miłością, wyszedł naprzeciw poranionemu przez grzech człowiekowi. W tym wyjściu do człowieka Boska Natura objawiła się w trzech boskich osobach: w osobie Ojca, w osobie  Syna i w osobie Ducha Świętego. To wyjście do będącego w potrzebie człowieka ukazało doskonałą solidarność Boskich Osób,  doskonałe BOSKIE MY.

Stworzeni na obraz i podobieństwo Boga ludzie, obdarzeni sumieniem, a co tym idzie, zdolnością do dostrzegania potrzeb innych i wychodzenia im naprzeciw. Słusznie zauważa ks. Józef Tischner, że tak tworzy się solidarność ludzkich sumień.

Ma ona szczególne znaczenie pośród ochrzczonych, którzy w dojrzały sposób wydarzenie Chrztu św. w swoim życiu przepracowali. Chrzest  w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego,  znak, słowa i odrobina wody, to nie jakiś tradycją uświęcony pusty ryt. Jest on zawiązaniem  niezwykłej solidarności Boga Trójjedynego z  oczyszczonym z grzechu człowiekiem. Staje się on w pewien sposób uczestnikiem natury Boga, co daje mu nową perspektywę życia.

W budowaniu solidarności z człowiekiem Bóg idzie jeszcze dalej. Wymownie oddaje to dzisiejsza Ewangelia. W życie codzienne człowieka wchodzi Jezus Chrystus – Bóg, który w akcie solidarności z człowiekiem przyjął jego postać i zamieszkał w jego życiowych realiach. Przed tym, który z natury rzeczy przyjmuje posiłek aby żyć, kładzie na stole chleb i kielich z winem, a wypowiadając słowa: Bierzcie, to jest Ciało moje. To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana, swą boską mocą, zachowuje postacie chleba i wina, Sam staje się pokarmem dla człowieka. Ci wszyscy,  którzy z wiarą po ten Pokarm i Napój sięgną, stają się jeszcze bardziej zakorzenieni w boskiej naturze, jeszcze bardziej z Bogiem i z bliźnimi zjednoczeni.  To zjednoczenie ma ponadczasowy charakter. Wskazują na to słowa samego Chrystusa: Odtąd nie będę już pił napoju z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić będę go nowy w królestwie Bożym. Innymi słowy, stół eucharystyczny, do którego zaprasza Chrystus nie ma końca. Ciągnie się w nieskończoność.

Dziś, w Uroczystość Bożego Ciała, warto jeszcze raz postawić sobie zasadnicze pytania:

Czy wierzysz Jezusowi?

Jeżeli wierzysz, to czy Go kochasz?

A jeśli kochasz, to czy pokładasz w Nim nadzieję?

Gdyby się zdarzyło, a może tak być, bo Bóg nas do niczego nie zmusza, że odpowiedzi będą negatywne, to warto postawić sobie jeszcze jedno pytanie: jaką mam inną koncepcję na życie i czy jest ona głosem sumienia, a może jedynie próbą ucieczki przed odpowiedzialnością?

 

                                                                                              Ks. Lucjan Bielas